Niedziela… przyjemny wolny dzień. Jedyny minus, że nie ma świeżego pieczywa, a my uwielbiamy jeść bułeczki na śniadanie. Postanowiłam zaryzykować, na pewno specjalistą pieczywa nie jestem, ale podobno praktyka czyni mistrza. Bułeczki wyszły na prawdę smaczne i wszystkie zniknęły w błyskawicznym tempie. Skórka jest chrupiąca, miąższ mięciutki. Moja córeczka jadła je jeszcze ciepłe, bez dodatków, ale doskonale smakują z masłem, wędliną, serem, czy dżemem, wedle własnego uznania. No i mamy w niedziele świeże bułeczki :)

Bułki

Składniki:

– 400 g mąki chlebowej;

– 1 łyżeczka soli;

– 1 łyżeczka drobnego cukru;

– 7 g drożdży suchych;

– 120 ml ciepłego mleka;

– 175 ml ciepłej wody

Wykonanie:

Mąkę przesiać z solą do dużej miski, dodać cukru, wymieszać z drożdżami. Następnie wlać wodę i mleko, wymieszać, formułując wilgotne, miękkie ciasto. Wyrabiać na stolnicy lekko posypanej mąką przez 8 – 10 minut, aż stanie się gładkie i elastyczne. Ciasto troszkę się klei, ale po dłuższym wyrabianiu mniej. Włożyć do miski, przykryć ręczniczkiem i zostawić do podwojenia objętości w ciepłym miejscu.

Ciasto wyłożyć na stolnicę, lekko ugnieść i pozostawić na 5 minut, by „odpoczęło”. Podzielić na 6-7 części, z każdej z nich uformować w dłoniach kulkę, a następnie lekko rolować, by nadać bułeczce owalny kształt. Wierzch delikatnie obsypać mąką, układać na blaszce w dużych odstępach. Przykryć ręczniczkiem i zostawić do wyrośnięcia na 30 minut. Po tym czasie w bułeczce zrobić głęboki „przedziałek” (aż niemal do samej blachy); ja zrobiłam go szpatułką plastikową. Ponownie odstawić do wyrośnięcia na 15 minut.

Piekarnik nagrzać do 230 stopni, na dole umieścić pojemnik żaroodporny z wodą. Wstawić wyrośnięte bułeczki i piec około 15 minut na złoty kolor.

Smacznego :)