Wydaje mi się, że każdy ma jakieś marzenia, jakiś cel do osiągnięcia, coś co w życiu chciałby zobaczyć, co chciałby osiągnąć, albo czego chciałby doświadczyć. Dzisiaj będzie lekko odmienny wpis, ale zakończony przepisem. Tyle miejsc na świecie jest, które chciałabym zobaczyć, po cichu z dala od szumu, trzymając P. za rękę. Dzisiaj chciałabym się podzielić z Wami takim krótkim zestawieniem jakie miejsca chciałabym zobaczyć. Marzenia nic nie kosztują, a człowiek bez marzeń jest taki… smutny. Wiele z tych miejsc znam z opowieści, niektóre sama zobaczyłam, a niektóre znam tylko z czyiś zdjęć. Czyjeś zdjęcia, to dla mnie czyjeś odczucia odnośnie danego miejsca, każdy zwraca uwagę na coś innego i co innego chciałby pokazać. Cztery miejsca na obczyźnie, trzy miejsca w Polsce. Moja wirtualna podróż zaczyna się w Moskwie.
Miasto, które jest przedstawiane jako miasto, którym rządzi przepych, bogactwo. Patrząc na zdjęcia budowli, które są imponujące, człowiek wydaje się być taki mały i kruchy. Chciałabym zobaczyć przez chwilę jak ludzie tam żyją, czy wszystko jest takie emanujące przepychem, czy to tylko pozory. Oczywiście żadna podróż dla mnie nie mogłaby się odbyć bez kulinarnych odkryć, najchętniej trafiłabym w ręce prawdziwej gospodyni i jadła tradycyjne regionalne smaki. Kuchnia rosyjska kojarzy mi się przede wszystkim z kapustą kiszoną, ale i z potrawami kolorowymi i pełnymi smaku.
Kolejnym miastem, które chciałabym zobaczyć jest Kraków, wprawdzie w Krakowie już byłam, ale będąc w szóstej klasie podstawówki, więc jest to już kilkanaście lat. To miasto wydaje mi się być „czarodziejskie”, mające swój klimat, klimat przepełniony aurą królewską. Teraz już jako dorosła kobieta chciałabym się przejść uliczkami tego miasta, zwiedzać zabytki, czytać ich historię i spróbować sobie wyobrazić, jak to się żyło kilka set lat temu.
Kolejnym miejscem, w którym chciałabym się na chwilę zatrzymać jest Barcelona
Piękne miasto, chciałabym zobaczyć stadion, P. był, wprawdzie w przeciwieństwie do mnie jest wielkim pasjonatem piłki nożnej, ale mówił, że było to ogromne przeżycie nawet dla tych, którzy nie są zagorzałymi kibicami. Chciałabym wędrować wzdłuż plaż, wynająć skuter i jeździć wąskimi uliczkami, zobaczyć, tak dużo jak tylko się da. Hiszpania kojarzy mi się z wiecznym słońcem, świeżymi owocami i warzywami i winem. Jeść i pić i nie myśleć o dniu codziennym. Zachodzić do małych knajpek serwujących pyszne lokalne jedzenie. To miasto wydaje mi się takie otwarte i przyjazne na gości.
Po wypełnionym spokoju i ciszy pobycie w Barcelonie chciałabym zobaczyć Rio de Janerio
Rio de Janerio kojarzy mi się z Figurą Chrystusa i z karnawałem, chciałabym jednocześnie zobaczyć ludzi radośnie tańczących na ulicach, cieszących się życiem, kobiety przebrane w pióra, ludzi nie zwracających uwagę na to „co powiedzą inni”. Jednocześnie po całym tym zgiełku chciałabym przejść ulicami w ciszy, najlepiej z samego rana i obejrzeć to urokliwe miasto, zajrzeć w zakątki, gdzie turyści nie zaglądają, w miejsca, które są całkowicie odległe od przepełnionych kolorowym karnawałem ulic.
Ostatnie miejsce, o którym chciałabym napisać: Karpacz, a taki zwyczajny ktoś powie. W Karpaczu byłam, tyle razy, że nie jestem w stanie nawet tego zliczyć. Za czasów dzieciństwa jeździliśmy na całe wakacje do Jeleniej Góry, gdzie mieszkali dziadkowie. Dlaczego chciałabym tam wrócić? W każdym chyba drzemie odrobina dziecka, tej radości, wspomnienia beztroski. Nasze wakacje w górach takie były, niezliczona ilość szlaków do przejścia. Przystanki w schroniskach, które mają piękną nazwę (moje ulubione schronisko to Strzecha Akademinka), chleb z masłem, który smakował inaczej, fioletowe buzie od jagód spotkanych na trasie, obtarte nogi i pokaleczone kolano, ale wszystko to miało swój urok, niepowtarzalny urok. Dziś takim wspomnieniem i marzeniem powrotu przygotowałam jagodzianki z serem, które kojarzą mi się ze szlakami górskimi, słońcem i brakiem zmartwień, nigdzie indziej sama nie zbierałam jagód, zawsze je kupuję.
Składniki:
– 250 g mąki tortowej;
– 250 g mąki pszennej typ 650;
– 100 ml oleju;
– 1 szklanka mleka;
– 1 jajko;
– 1/2 szklanki cukru;
– 8 g cukru wanilinowego;
– 25 g drożdży;
– 2 łyżki tłustego twarogu;
– szczypta soli:
Nadzienie:
– 350 gram jagód;
– 350 gram twarogu;
– 1 żółtko
– 2 łyżki mąki ziemniaczanej
– 2 łyżki cukru+8 g cukru wanilinowego
Wykonanie:
Składniki na nadzienie (bez jagód) zmiksować, lub ugnieść widelcem, dodać jagody i wymieszać.
Drożdże rozpuścić w 5 łyżkach ciepłego mleka, 1 łyżce cukru i 2 łyżkach mąki. Odstawić na 15 min, aż rozczyn zacznie pracować.
Wymieszać ciepłe mleko, olej, twaróg i cukier z roztrzepanym jajkiem.
Do dużej miski przesiać mąkę, dodać szczyptę soli, dodać mleko oraz rozczyn. Zagnieść ciasto i odstawić na 1 godzinę do wyrośnięcia, teraz jest gorąco, więc mi starczyło 35 minut.
Gdy ciasto wyrośnie podzielić na 16 części, uformować kule jak na bułki i odstawić na 15 minut. Po tym czasie kule spłaszczać dłonią, lub rozwałkować, nakładać porcję farszu i zlepiać jak pierogi. Ułożyć łączeniem do dołu i zrolować.
Tak przygotowane bułki odstawić na 30 minut do wyrośnięcia. Piec w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez 15 minut.
Smacznego
Komentarzy: 6
kulinarny blog samanthy napisał(a):
6 paź 2015
Zyczę aby Twoje marzenia się spełniły. Pięknie opisałaś swoje ulubione miasta, a na deser przepyszne jagodzianki. Pozdrawiam serdecznie
Aga napisał(a):
7 paź 2015
Dziękuję za miłe słowa! Pozdrawiam ciepło
Marta napisał(a):
19 sie 2015
Oby Twoje marzenia się spełniły 😉
Aga napisał(a):
20 sie 2015
Mam taką nadzieję
Sosna napisał(a):
19 sie 2015
Wyglądają smakowicie 😀
Aga napisał(a):
20 sie 2015
Dziękuję